gorzej Odessa chyba nie mogła trafić. i to wprost w z fundacji, po dokonaniu jak myślę, dokładnej selekcji i sprawdzeniu chętnych.... powstrzymam się od komentarzy....bo tu po prostu nie ma co komentować. i tym bardziej więc: "im lepiej poznaję ludzi tym bardziej kocham psy"
Ostatnio zmieniony przez Basia004 dnia Śro 8:24, 06 Mar 2013, w całości zmieniany 2 razy
Dla mnie również historia adopcji Odessy była szokiem ...... i bardzo mi szkoda tej tak bardzo , kolejny raz skrzywdzonej suni . Tym bardziej , że niewiele brakowało aby trafiła pod moja opiekę . Basiu , to nie tak , dom był dobrze sprawdzony i adoptujący otrzymali "instrukcję obsługi psa" , wystarczyło ja tylko stosować. Jednak nie wszystko można przewidzieć , a ludzie , którzy od zawsze mieli psy niekoniecznie potrafią zrozumieć to co pies nam chce powiedzieć . Wybrać odpowiedni dom , nie pomylić się , mieć pewność , że pies trafił dobrze to odwieczny dylemat przy adopcjach i może to tylko zrozumieć ten , kto kiedykolwiek szukał domu dla swojego czworonożnego podopiecznego........ W sobotę do nowego domu pojechał mój czekoladowy Jantar , a ja wciąż się martwię o niego , na moją Anikę są chętni , ludzie dobrzy i sprawdzeni a ja ciągle się waham i boję sie podjąć ostatecznej decyzji .
Elaja, to też nie do końca jest tak że uważam że zawiniła fundacja, chociaż jednak mimo woli cisną się myśli, że zabrakło jakiegoś siódmego zmysłu.... wyczucia pani która wzięła do siebie Odessę. Instrukcja to nie wszystko - trzeba ją jeszcze potrafić przeczytać ze zrozumieniem (wiem jestem złośliwa) i mieć serce do psa i to coś co sprawia że możemy się dla niego stać mądrym, kochającym go przewodnikiem. Spotykam na spacerach wiele psów ze swoimi właścicielami i nie mogę uwierzyć jak to możliwe że pies chodzi na smyczy i nie "puszczę go, żeby się pobawił (mowa o puszczeniu w parku czy na plaży - zimą jest dozwolone - nie w środku miasta) bo się nie słucha", a na moją uwagę że należy go szkolić słyszę "nie nie, on jest za młody, ma pół roku" (mowa o labradorze) no ręce i nogi OPADAJĄ!!!!!!!!!!!. To może niewłaściwy przykład w tym miejscu, ale chodzi mi o to że ludzie po prostu nie potrafią złapać z psem kontaktu. To jak postępowała z Odessą nowa pani to jest po prostu szokujące i niestety (już się nie powstrzymuję przed komentarzem) świadczy o totalnej głupocie nowego właściciela, graniczącego z okrucieństwem. ja bym wzięła Odessę, mam już jednego jużaka, szczęśliwego, stabilnego emocjonalnie i miejsce dla kolejnego psa też by się znalazło.Towarzystwo w psiej osobie Miszy miałaby znakomite i nawzajem
Ostatnio zmieniony przez Basia004 dnia Czw 6:50, 07 Mar 2013, w całości zmieniany 2 razy
jak to przeczytałam to mnie szlak trafił normalnie. Nie wiem jakie ci ludzie maja doświadczenie z psami bo było wspomniane ze mieli duże doświadczenie. Dla mnie sam fakt posiadania posa nie daję rzednego doświadczenia. O doświadczeniu mogą mówić ludzie którzy faktycznie pracowali z psami, rozwiązywali problemy i maja na ich temat szeroką wiedze nie tylko teoretyczna ale i praktyczna. A samo powiedzenie "oj pani my mieliśmy tyle zwierzat psów kotów i wogóle i mamy super doświadczenie" acha akurat... Już ja takie teksty nie raz słyszałam, tak samo jak sprzedawałam teraz szczeniaka bobtaila ja do Pani czy wie Pani jak wygląda pielęgnacja takiego psa? to ona tak pewnie widziałam jakos sobie poradze i gówno psa dostała za taka odpowiedź hehe
hehe no widzę Efka że dałaś upust swoim emocjom. ja próbowałam się powstrzyamć jak tylko mogłam ale pani Sylwia M (imię i litera nazwiska opublikowana na fb) rzeczywiście g...... się zna na psach i powinna trafić na czarną listę. I wcale nie za to że oddała odessę (to się zdarza i niełatwo oceniać , każdy przypadek jest inny) ale za totalnie puste, idtiotyczne i straszne traktowanie odessy po przyjęciu jej do domu , a opisane przez pracownika fundacji na fb. ta pańcia nie dała odessie ŻADNEJ szansy na odnalezienie się w nowym domu. ŻADNEJ. na fb nie mogę się wupowiedzieć bo nie posiadam tam konta i nie będę posiadać. nasze forum może nie jest jest najlepszym miejscem, ale jeśli ktoś posiada konto na fb, to zezwalam na skopiowanie moich komentarzy na ten temat na fb. BRAWO EFKA ZA CZUJNOŚĆ W SPRZEDAŻY SZCZENIAKÓW!!!!
gdzieś trzeba upuścić chociaż troszkę swoich empcji hehe... oj co do moich dzieciaczków jestem bardzo przewrażliwiona hihi
A z adopcjami psów ze schronisk szczególnie trzeba przecież uważać nigdy nie wiadomo jak bardzo mają zniszczoną psychikę, przeciez to oczywiste!!! Mój Rysio z Łódzkiego schronu do tej pory ma przeraźliwe leki trzeba bardzo ostrożnie sie przy nim zachowywać a jest już u mnie ponad 3 lata. Jak tylko coś upadnie czy wyczuje choćby najdelikatniejsze zdenerwowanie w moim głosie wpada w panię i za cholere nie podejdzie, nogi za pas i zwiewa jak najdalej. Ma tez uraz związany z lasem za żadne skarby nie wejdzie do lasu gdzie nie ma ścieszki albo na smyczy z mężczyzna.
Wszystko to prawda co napisałyście. Ja uważam, że trzeba mieć serce do zwierząt i choć trochę rozumu oczywiście. Jest prosta zasada jeśli czegoś nie wiem to pytam. Jak wiecie mam trzy duże psy i wcale nie mogę powiedzieć, że znam się na psach doskonale. Podejdę do tematu od drugiej strony, czyli gdybym to ja miała adoptować psa, to przynajmniej kilka razy bym go odwiedziła. Posiedziała z nim, pospacerowała, poobserwowała jego reakcje na mnie i otoczenie. Nie mam doświadczenia w adopcji psów. Przygarnęłam kiedyś wyrzuconą ok. 4-ro miesięczną kotkę. Na samym początku użarła mnie w rękę /z mojej winy oczywiście/ i gdyby taka sytuacja jeszcze raz zdarzyła by się to nie zostwiłabym zwierza na pastwę losu A kotka trafiła do dobrego domu wychodzącego i jest w nim już dwa lata.
Szkoda ze Odessa nie miała za pierwszym razem szczęścia. Pamietam jak trudno było powstrzymać moją córkę przed nadmiernym przytulaniem Inki gdy ja przywieźliśmy. Jak moje dziecko nie umiało zrozumieć ze pies potrzebuje spokoju. A jednak udało sie A swoja drogą musze sie pochwalić ze Inka zaczeła akceptowac inne psiaki na podwórku, na razie tylko szczeniaki ale jest postęp. Jak tak dalej pójdzie to może znajdzie sie dla nas jeszcze jedno białe szczęście które będzie potrzebować domu. Na razie przygarnelismy dodatkowo kota Inka co prawda bardzo zdziwiona ze coś małego i czarnego jej sie pod brzuchem pałeta ... ale... nie jest w stosunku do niego agresywna. No tak szcześliwe mamy tylko by sie chwaliły swoimi pociechami...soorki za zboczenie z tematu. Pochalę się nią w odpowiednim wątku.
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 4 z 5
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach