Dziękuje Elu, Kraków to jednak daleko tym bardziej, ze Taja do samochodu nie chce wchodzić - a jak ona nie chce to 3 osoby nie daja rady jej podnieść. Musze dać radę sama, chyba najbardziej ja denerwuję się, że ją to ciągnie. Ona dlatego wygląda na grubą, bo ma na sobie tyle kudłów! Idę w sobote do psiego sklepu kupić tą pudlówkę chociaż jak ją zobaczyłam, te metalowe kolce to pomyślałam, że to okrutne narzedzie zbrodni!!! Oglądałam tez inne szczotki typowo na rozczesywanie kudełków no ale ceny po wyżej 60 zł i jakies małe...
Pewnie , że dasz radę sama , pamiętaj tylko aby zaczynać rozczesywanie od dolnych partii , rozdzielaj kołtuny i walcz z każdym pojedynczo . Jeśli Taja jest bardzo skołtuniona to bardziej przydatna będzie tzw. twarda pudlówka i jak dla mnie rewelacyjny , tani i bardzo wytrzymały grzebień [link widoczny dla zalogowanych] . Bardziej oporne kołtuny możesz wzdłuż rozciąć nożyczkami lub rozdzielić palcami i dopiero wyczesać . Nie próbuj tylko zrobić Tajgi na bóstwo za jednym posiedzeniem bo dorobisz się efektownych odcisków .
Dobry metalowy grzebień mam, wczoraj kupiłam jeszcze jeden takie grabki o podwójnych rzędach - wyższym i niższym podobno do średniej i długiej sierści i płyn do spryskania żeby ułatwić rozczesywanie, nie mam tylko tej strasznej szczotki ale skoro mnie zapewniasz Ty - specjalistka to kupię. Mam zacząć akcje od dolnych parti czyli od łap? To, że nie zrobię tego sama i w jeden dzień jestem pewna! Zagonie męża niech tez się do czegos przyda! Ale jak już bedzie piękna to serce mi pęknie jak się utapla w błotku np
ale fajowa jest, słodka mordka noo ale pracy sporo dasz rade powolutku...
- Wysłany: Sob 6:56, 01 Wrz 2012
wiola30
Dołączył: 10 Maj 2010
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: okolice Radomska woj łódzkie
Ech,to czesanie....przy jużaku ,,troche ,,tego jest.Ja sobie obiecywałam po ostatnim cięciu,ze bede systematyczna,ale srednio mi to wychodzi(brak czasu)
Trzy duże sztuki... a to mnie "podbudowałas" psychicznie, znaczy, ze jestem ofiara losu, że z jednym kudłaczem nie daje sobie rady. Nie wiem czy to lenistwo czy bark czasu, a teraz kiedy mam juz checi i środki pogoda staje mi na przeszkodzie - leje
Grzebień-grabki świetny! Wychodzi z niej tyle siersci, że pierzynę będę mogła zrobić albo co najmniej sweter!!! Ale rzeczywiście każdego dnia po trochu, bo ani ja ani pies tego nie zniesie...
Nie poradziłam sobie. Nie pisze nic ze wstydu. Na początku szło planowo- co dwa dni godzina czesania czyli np jedna łapa ale potem wyjechaliśmy na dwa tygodnie na urlop. Tajga ciężko to zniosła nie chciała jeść, a na koniec nawet nie wychodziła z budy. Po połowie października przyszły deszcze i zimno, kudełki zmieniły się w filce. Zamiast czesać zaczęłam wycinać nożyczkami, przycięłam długą brudną brodę, pyszczek, filce za uszami i... wyszedł mi pudel! Dalszych zabiegów na razie zaniechałam, jest zima niech chodzi w kożuchu ale wiosną trzeba będzie niestety golić (tylko jak???) w życiu nie widziałam, żeby cos takiego stało się z sierścią i nawet nie wiem kiedy... porażka
Edyta.... ja się nie znam na tym na razie nic takiego Miszy się nie przytrafiło a czeszę raz w tygodniu.... nie wiem czy nie za rzadko. Nie wiem co Ci doradzić na pewno są tu bardziej doświadczeni w tych kwestiach i coś poradzą. nie martw się i nie wstydź. nie stało się to przecież przez zaniedbanie
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 7 z 9
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach