.... no niestety tak ; właśnie wróciliśmy z zabiegu źle nie było nikogo nie zjadł ale przy okazji miał też wypłukane uszy i tu jest bomba bo w czasie zabiegu korekcji dolnej powieki (czyli podcinanie , szycie ) nic się nie działo nawet nie drgnął w czasie uśpienia ale zaraz po zabiegu miła pani doktor na naszą prośbę wzięła się za uszy i pies zaczął bardzo mocno reagować do tego stopnia, że musiała dodać środka przez wenflon. Zrobiła i jak twierdzi oprócz czopów z włosów wewnętrznych i lekkiego syfu nic tam nie było ale jego reakcja na to była bardzo mocna .
pozdr
- Wysłany: Sob 5:53, 26 Mar 2011
wiola30
Dołączył: 10 Maj 2010
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: okolice Radomska woj łódzkie
Współczuje...Teraz najgorsze przed Toba;pilnowanie ,zeby nie rozdrapał szwów.Kołnierz swoje droga,ale powinien na ten czas byc w domu.Po zabiegu lekarz powinien zapisac odpowiedni zestaw kropli do oczu(czasami o tym zapominaja).Niech sie oczko szybko goi.
- Wysłany: Sob 6:08, 26 Mar 2011
wiola30
Dołączył: 10 Maj 2010
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: okolice Radomska woj łódzkie
Swoja droga jest to powazna wada,która wyklucza psy z hodowli:(Nie wiadomo czy to jest dziedziczne,czy nie,jednak lepiej dmuchac na zimne.Wiedziałam,ze ogary maja z tym czesty problem,natomiast u innych (szczególnie duzych)ras moze sie zdazyc,ale widze,ze u nas na forum spotkało to,az dwa psy.Mysle o zakupie juzaka,wiec bede uwazac i dokładnie obejrze oczy.Najlepiej jak szczeniak bedzie maił juz 3-4 miesiace(wtedy moga pojawic sie pierwsze oznaki).Naprawde Ci współczuje.
Opiekowanie się psem w kołnierzu który musi siedzieć w domu (a wcześniej gro czasu spędzał na zewnątrz) to katorga - wszędzie wlezie i zawsze znajdzie jakiś wystający element w który usiłuje się drapać mimo kołnierza; ciągle tylko go pilnujemy, odganiamy - a szczytem posłuszeństwa to on nie jest ; oko ma się bardzo dobrze gorzej z Fiodorem i nami bo już kręćka dostajemy dzisiaj minęły dwie doby w kołnierzu i jak damy radę jeszcze dwie to góra.
Wszystkim właścicielom psów po zabiegu radzę wziąć urlop i dużą butlę nerwosolu....
pozdr
Minęły trzy doby, mam nadzieję że jeszcze z jedną wytrzymamy , a potem spróbujemy powiedzieć kołnierzowi dziękuję jeśli Fiodor nie będzie tam zbytnio gmerał to będzie dobrze.
pozdr
- Wysłany: Wto 10:23, 29 Mar 2011
wiola30
Dołączył: 10 Maj 2010
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: okolice Radomska woj łódzkie
Kołnierz powinien byc noszony,az do zdjecia szwów.Kiedy zacznie sie gojenie,bedzie na pewno gmerał,bo go bedzie swędzic.
Szwy są samorozpuszczalne , więc zdejmowania nie będzie. Kamila u swojej trzymała kołnierz pięć dni - obawiam się że ja tyle z nim nie wytrzymam - dzisiaj czwarta doba.
pozdr
- Wysłany: Wto 15:58, 29 Mar 2011
wiola30
Dołączył: 10 Maj 2010
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: okolice Radomska woj łódzkie
Wiesz co robisz:)Ja sie nie wymądrzam ot tak,sama przez to przechodziłam,wiec dlatego wypowiadam sie w temacie:)
- Wysłany: Wto 16:00, 29 Mar 2011
wiola30
Dołączył: 10 Maj 2010
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: okolice Radomska woj łódzkie
U mnie pies chodził 2 tygodnie w kołnierzu:( 2 tygodnie nieprzespanych nocy.Miało byc tydzien,ale mimo leków paskudnie sie goiło.
U mnie Chupa cały czas była na podwórku.Kołnierz zmieniłam dwa razy,bo połamała.Jeden szew po paru dniach puścił,ale nie trzeba było szyć ,bo już ranka zarośnięta była.Szwy niby były rozpuszczalne a tak naprawdę trzeba było je usunąć.Na zdjęciu szwów weterynarz usunął strupki i po krzyku.Teraz będę robiła ten sam zabieg dla azjaty.
No więc prawie po problemie; w kołnierzu chodził równo sześć dni i cały ten czas spędzał w domu i na spacerach na smyczy, w domu był pierońsko upierdliwy zaś niektóre spacery miały miejsce o drugiej w nocy (no co miałem pozwolić by naszczał w domu ). Kołnierz zdjęty i pies nie myślał prze pierwsze dwie godziny o niczym innym jak drapaniu sie po łbie we wszystkich możliwych konfiguracjach, w sobotę pojechaliśmy na kontrolę i szczepienie przeciwko wściekliźnie ( w domu czuje się zbyt pewnie i próbuje warczeć - w lecznicy już nie fika ), pani Gosia stwierdziła że oczko goi się super i jest dobrze zrobione ( podobno to zawsze jest loteria ile trzeba wyciąć i co z tego wyjdzie), więc będzie dobrze ....
Wczoraj wziął i sobie tę rankę rozdrapał ręce nam opadły, ale na szczęście szwy nie puściły zdrapał tylko powierzchowne strupy - co nie zmienia faktu że byliśmy przerażeni kolejnymi tygodniami z kołnierzem oraz tego że wyglądało nie fajnie.
Teraz miejmy nadzieję już będzie z górki więc trzymajcie kciuki.
pozdr
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 2 z 3
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach