Problemem jest jakakolwiek obsługa psa; czy to czesanie czy czyszczenie uszu - po prostu pozwala wziąć się z zaskoczenia jeden raz a potem wije się jak piskorz a jest diablo szybki i chyba uderza głową ( jeszcze nie ugryzł ), powinniśmy pójść do weta (szczepienie, i kontrola podwijającej sie chyba powieki) i mamy pewne obawy .
Na co dzień kładzie się na plecach można go głaskać po brzuchu , niby jest O.K. do czasu jak coś trzeba z nim zrobić , do kagańca podchodzimy trzeci dzień i mimo że pacyfikowaliśmy różne psy z Fiodorem nie możemy dać rady. Czesanie trwa góra pięć minut i to już jest ekwilibrystyka potem po prostu ucieka i zachęca nas do zabawy udając głupiego bieganiem, obezwładnienie go we dwie osoby wywołuje chyba jakis rodzaj lęku bo mimo że nic nie robisz pies ucieka i wije się jak bym miał mu głowę urwać - a to tylko krople do uszu.
Postanowiłem od dzisiaj zacząć poświęcać mu systematycznie dziennie od pięciu minut do coraz dłuższego czasu bo dotychczas było tak trochę z doskoku w wolnym czasie i może dlatego taki dziki?????
Teraz pytanie przylać mu czy nie ....?
Ugryzie mnie czy nie....?
Jak to było z Waszymi pupilami.
pozdr
O nie , to one wszystkie tak ? a już myślałam że tylko mój na widok szczotki wieje....a tak poważnie , to nie odpuszczaj , łap go i czesz , jak próbuje postraszyć zębami to trzepnij po pysku i się nie poddawaj bo jak dorośnie to uczeszesz go tylko po narkozie.Sukces przyjdzie po pewnym czasie , nawet jak nie polubi szczotki to nie powinien już protestować.Ares czesania i kąpieli nie znosi ale nie protestuje , wywracam nim na wszystkie sposoby , do wanny włazi samodzielnie choć z obrzydzeniem i cierpliwie w niej stoi dokąd mu nie pozwolę wyjść , sierśc z uszów wyskubuję palcami bo inaczej łapie zapalenie.Porządne rozczesywanie (szczególnie w okresie linienia ) to około 4 godziny więc pies musiał sie nauczyć w miarę spokojnie stać i najgorszy moment to rozczesywanie sierści na łapach , stara sie je schować jak najdalej od szczotki.Jedyna dozwolona - bo nie do opanowania - forma protestu to jęki i wrzaski jakie psisko wydaje zwłaszcza gdy zrobi sie gdzieś kołtun.Szczypawiec teraz właśnie skończył 6 lat także okres młodzienczego buntu ma dawno za sobą i doskonale wie że lepiej mnie słuchać bo i tak postawię na swoim.
Najgorsze jest to że przekupić go niczym nie można, on za niczym nie przepada (no może pieszczoty i szczypanie ), nie można dać żadnej nagrody bo każdą bierze jakby z łaski na niczym mu nie zależy wszystko mu wisi; lubi spać, pilnować, leżeć i spacerować ale to ostatnie też nie do przesady; z jednej strony pies na prawde bezobsługowy i idealny tylko trochę niewychowany; ale cóż jest z nami dopiero cztery miesiące a pierwsze dwa nie były najłatwiejsze .Teraz zaczynamy coś w rodzaju wychowania/szkolenia ciekawe do czego i kiedy dojdziemy.
pozdr
Będzie dobrze ! To mądre psy , szybko sie uczą , byle im nie odpuszczać.Apetyt powinien mu się poprawić jak dorośnie , mój też był niejadkiem ( żeby cokolwiek zjadł kilka miesięcy karmiłam zmorę z ręki ) jedyną nagrodą w trakcie nauki było "dobre słowo" i głaski.
U mnie biała uwielbia czesanie-najlepiej żebym czesała ciągle brzuch jednak muszę ją złapać ,bo ona nie ma czasu na głupoty.Nie lubi czesania łap,ale po kilku zdecydowanych słowach przestaje się wiercić.Szara zwiewa na widok grzebienia,ale jak ją złapię stoi grzecznie z miną skazańca.Do czesania zawsze je uwiązuję,żeby nie wierciły się i nie uciekały.Szara jest mniej odporna na ból-przy czesaniu czasem szarpnę za jakiś kłaczek i jest jęk na pół ulicy,jakbym ją zabić chciała a biała jest na to odporna.Nigdy nie próbowały mnie ugryzć,bo jestem grozniejsza od nich .
Kolejne czesanie i jest coraz lepiej miejsca jak brzuch i słabizny możemy czesać godzinami a on po prostu leży rozwalony; zaś uszy ich okolice i ogon to tabu. Po kilku próbach nie jest źle ani razu nie uwalił a nawet nie próbował gryźć , czasami lekka histeria ale wówczas mu odpuszczaliśmy żeby nie przeginać. Efektem jest pięknie wyczesany łeb (uszy też )i cała reszta Fiodora prócz zadu (makabryczne filce) i ogona daliśmy póki co spokój bardziej nam na uszach zależało.
Do bezkolizyjnego czyszczenia uszu jeszcze kawałek drogi ale idziemy w dobrą stronę, oby tak dalej.
pozdr
Tytuł powinien brzmieć "FIODOR PIERWSZA KREW" , od napisania pierwszego posta w tym temacie minął prawie miesiąc, przez ten miesiąc próbowaliśmy go obsługiwać.
Efekty: dzisiaj w trakcie czesania możemy robić z nim wszystko, czeszemy wszędzie i wszystkim bez względu czy to coś jest delikatne czy ostrzej działa - w sensie ciągnie go za kudły trochę.Pies stoi niemal bez uczuciowo, czasem jak mu się znudzi to siądzie lub się uwali brzuchem do góry i teraz czeszcie mnie tam. Wszystko to robiliśmy we dwójkę co drugi dzień trzymając psa na smyczy i wcześniej lub później pozwalał na to na co pierwotnie nie miał ochoty.
Problemem jest czyszczenie uszu i ich zakrapianie, to chyba jego fobia gdy czeszemy wokół uszu, wycinamy filce trzeba uważać bo on potrafi się wyrwać ale w zasadzie wszystko co chcieliśmy z uszami robić w sensie strzyżenia i czesania osiągnęliśmy . Co dziennie chcemy te cholerne uszy zakropić i codziennie musimy używać innego fortelu bo normalnie się nie da. Obezwładniany na siłę wrzeszczy jakby go zarzynali , wczoraj mnie uwalił nie mocno ale jednak zęby były w robocie. Kłapie paszczą na prawo i lewo; gdy celowo mu łapę w paszczę wsadziłem zreflektował się i puścił ale przez przypadek złapał parę razy i nie pomogło karanie czy głosem czy czymś ..., wpada jakby w taki amok i nie i tyle, próbujemy go uspokajać i do czasu podniesienia ucha jest o.k. potem to samo. Po całym zabiegu obraża się na pół godziny potem przychodzi i się łasi czyli przeprasza , ale wczoraj sobie odpuściliśmy ...
Na zakończenie tego przydługiego wywodu dodam, że możemy z psem robić wszystko i nie protestuje ani się nie stawia , z uszami możemy robić bardzo wiele ale zakrapiania i czyszczenia nie znosi do obłędu na ten weekend brak nam pomysłów, czekamy na wskazówki z Waszej strony ew. musimy obmyślić jakąś inną strategię.
Dodam jeszcze że jedno z uszu miał porządnie poranione drugie pocięte (?) tak jakby w walce (?) i na początku nie pozwalał do nich nawet dotykać w tej chwili tabu jest wewnątrz ucha.
pozdr
Czy Fiodor ma zapalenie ucha ? bo jeśli nie to po co zakrapiać , wystarczy tylko wyskubać włosy ze środka. Jesli ma zapalenie to musi go to bardzo boleć i każda interwencja w postaci kropel czy wacika powoduje jeszcze większy ból i dlatego się broni, przyzwyczajać psa do zabiegów czyszczenia uszu można tylko przy zdrowych uszach.Spróbuj uciskać lekko palcami podstawę ucha i zobacz jaka jest reakcja psa , jeśli jest stan zapalny to będzie chlapać i może psa zaboleć , jeśli z uszami jest o.k.to powinno mu to sprawić przyjemność.Jeśli nie będzie protestował to drapiąc psa dalej za uchem badaj spokojnie palcem wnętrze ucha - i tak codziennie , po trochu próbuj wyskubać parę włosków , jak będzie grzeczny to go pochwal.Zapytam jeszcze czy te rany są zagojone i czy nie zrobiły się takie bolesne zgrubienia z tendencją do krwawienia - bo jeśli tak to taki niby bliznowiec potrafi bardzo boleć przy każdym dotyku.Pozdrawiam
Mogę coś pomieszać ale chyba to zostało nazwane "grzybicą " w uchu , wytyczne były żeby zakrapiać i wyskubywać te filcoki z ucha bo miał tam takie czopki z włosów.Z jednym uchem poszło bez problemów (prawie ) z drugim gorszym chyba się poddamy. Jak się miziamy to prawie mu tam palucha wkładam i coś wyskubuję i jest o.k najgorzej jak trzeba się przymierzyć przycelować itp - im bardziej nam zależy tym gorzej nam wychodzi. Ze dwa dni musimy odpocząć od ucha.
pozdr
Podam sposób na zlikwidowanie nawracających zapaleń uszu na różnym tle , polecany przez znajomych psiarzy - z tym że podaję trochę bez przekonania bo sama jeszcze nie miałam okazji wypróbować :
należy ponoć zasypać ucho w środku pudrem typu zasypka dla niemowląt ( kiedyś to chyba był pabiamid ), ugnieść to w uchu i pozwolić aby pies to wytrzepał , znajomi twierdzili że fantastycznie wysusza wnętrze ucha i pomaga wyleczyć zapalenie.Możliwe że to prawda bo wilgotne i ciepłe środowisko sprzyja grzybicy , a z kolei grzybica z reguły jest wynikiem niedoleczonych wcześniej zapaleń.
Pozdrawiam
Jak byłam u fryzjera z pannami fryzjerka usuwała im z uszu nadmiar kudłów.Chupa i tak pózniej miała zapalenie jednego ucha,ale szybciutko i bez problemu zostało wyleczone.A u Fiodora ile czasu to trwa?
No to czeszemy
Kilka fotek z dnia dzisiejszego, jak widać kupa kudłów rośnie .... , ale jeśli chodzi o psa zachowuje się idealnie , może jakoś super na baczność nie stoi ale chodzi też o to żeby pies był sobą...
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
...no to zostały nam tylko te piekielne uszy ale może jakoś i je przewalczymy.
pozdr
No chyba że go nam podmienili . Przyzwyczajanie do czesania trwało miesiąc , czasami co drugi dzień - czyli koło dwudziestu razy.Generalnie jak widzi szczotki to on ma akurat coś do załatwienia gdzie indziej albo musi koniecznie na siku , ale nie ucieka pokazuje że woli co innego .Po przywołaniu przychodzi - daje się przekonać a potem to już mniej więcej widać na zdjęciach ....
Ale co do uszu to obyśmy mu wyczyścili bez wojny za miesiąc lub dwa kolejne-to jego schiza-ale nic nie poddajemy się i "walczymy".
pozdr
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach