Krynek podpisuję się pod Twoim postem obiema rękami ! Moje też nie uciekają , Ares tylko raz (!) wyszedł sam poza ogrodzenie , i to tylko dlatego ,że wychodząc z domu zostawiliśmy otwartą bramkę ( oczywiście nieświadomie ) . Pochodził po okolicy może z pół godziny ( wiem z relacji sąsiadów bo wezwali nas na pomoc ) w tym około 15 mim. poświęcił na pilnowanie upolowanych nieopodal domu chłopaków na skuterze. Nic im nie zrobił tylko przez kwadrans nie pozwolił ruszyć się z miejsca , potem mu się znudził i wrócił na posesję - tam go też zastaliśmy po powrocie. Ogrodzenie takie sobie , niezbyt wysokie , każdy z trzech moich psów jest na tyle duży ,że jakby się uparł to przejdzie bez większych problemów. Nie stosowałam nigdy prądu , elektroniki , niczego , psy wychodzą na spacer na smyczach , puszczam luzem tylko tam gdzie wiem,że mogę- jednak w przypadku problemów na pewno założyłabym właśnie pastuch , efekt jest taki że pies nie kojarzy kary z obecnością właściciela.
Annade , nie obraź się proszę , ale jakim cudem foksterierka przeskoczyła ogrodzenie , które ma zatrzymać jużaka !?
dziękuję wszystkim za poradę, chyba prąd jest nieunikniony. W jaki sposób foxterierka wyszła? już odpowiadam, otóż zacznę od tego, że to była suczka która trzymała się domu ale Bodzio był dla niej niejako mentorem, starszym bratem. W trakcie wymiany bramy wjazdowej, Bodzio uciekł a to był dosłownie moment a ona wraz z nim, dlaczego akurat wtedy? nie wiemy. Bodzio wrócił za godzinę ale sam, już bez Kropy. Później dowiedzieliśmy się, że już nie raz widziano Bodka przebiegającego przez trasę, dlaczego właśnie wtedy za nim poszła nie wiemy. Uprzedzam domysły, foxterierka była wysterylizowana, więc cieczka odpada.
Chciałam jeszcze dodac, że mamy kontakt z hodowcami Bodka. To cudowni ludzie, którzy hodują te psy z pasją. Moim zamiarem było zaczerpnięcie rady u większego grona posiadaczy jużaków bo nam pomysły jak sobie poradzi z problemem pomału się wyczerpują.
Ostatnio zmieniony przez annade dnia Śro 20:17, 21 Wrz 2011, w całości zmieniany 1 raz
Czy Bodzio , jeśli już uda mu się wymknąć wraca na zawołanie ? Jeśli nie to chyba jedynie skuteczną metodą ( oprócz oczywiście obowiązkowego pastucha ) będzie porządne szkolenie z zakresu posłuszeństwa ze szczególnym naciskiem na przywoływanie. Psi psycholog to lekka przesada , ale rozumiem intencje właścicieli , którzy starają się wszelkimi dostępnymi metodami pomóc sobie i psu , jednak Bodzio to przecież tylko normalny , młody dorastający pies u którego szaleją hormony - a nie żaden skrzywiony psychol. Po prostu się nudzi , jest ciekawy świata i niestety zwiedza go na własną łapę, przy okazji wyciągając kupla z podwórka bo razem raźniej.Może więcej wspólnych spacerów z właścicielami trochę tę jego ciekawość by zaspokoiło - ale oczywiście zdaję sobie sprawę ,że jak wszystkich ogranicza nas czas , a raczej jego brak....sama wychodzę coraz rzadziej z psami niestety.
Ręce opadają,nigdy w życiu nie pomyślałam,że spotkam takiego psa...Moja jużaczka,rottka i azjata pilnują naszej firmy.Na piechotę to jakieś 10-15 minut.Codziennie jestem tam choć na chwilę,wczoraj nie byłam,bo mieliśmy imprezę z stajni.Dziś rano budzę się i z uszom nie wierzę,na zewnątrz słyszę głos jużaczki Szczotki.Jakim cudem? Płot w firmie ma sporo ponad 2 metry,jak to możliwe?Lecę po schodach jak opętana ,moja Szczoteczka mało,że przyszła pod dom to jeszcze pokonała ogrodzenie i dzielnie broni podwórka przed sąsiadami.W piżamie wsiadam w samochód,bo obawiam się,gdzie pozostałe psy a one grzecznie siedzą na terenie firmy .Przeszukałam wszystko szukając dziur i nic.Dopiero pózniej zauważyłam,że cholera jedna wlazła na palety ustawione jedna na drugiej na wysokość jakieś 1,50 i przeskoczyła przez płot.Pokonała przy tym trzy rzędy drutu kolczastego i nie został tam nawet jeden włos.Różne numery już mi psy robiły,ale ten jest narazie najlepszy .
Czyli masz super inteligentnego i troskliwego psa. Wczoraj nie byłaś, a może coś Ci się stało /ja na jej miejscu tak bym pomyślała/ więc należy to sprawdzić.
...dawno mnie nie było...chciałam powiedzieć, że poradziliśmy sobie z ucieczkami Bodzia (Heartbreaker Wahop). To zasługa pastucha w większej części ale również naszej rodzinnej pracy nad psem: Nie dość że Bodzio stał się domatorem to jeszcze do tego pieszczochem, po prostu ideał!!
Wcześniej potrafił być nieprzewidywalny nawet w stosunku do nas, nie wiem czy to była kwestia dojrzewania czy może jego ucieczek i zapewne przeganiania go przez ludzi (w tymi ludzkiej agresji), nie wiem co się zdarzyło ale Bodzio stał się innym psem.
Jestem przeszczęśliwa bo nie wyobrażałam sobie oddania psa ale czasem przysłowiowe ręce mi opadały i traciłam nadzieję....ale jednak można jak się chce....
Dziękuję wszystkim za dobre rady i podtzymywanie na duchu
Wierzyłam ,że się uda - jużaki to mądre psy !
Również mam nadzieję zobaczyć Bodzia w ringu i obiecuję ,że będę mu kibicować !
- Wysłany: Śro 10:05, 14 Mar 2012
wiola30
Dołączył: 10 Maj 2010
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: okolice Radomska woj łódzkie
Czytajac Wasze postychy oddycham z ulga,ze mój Złatek nie skacze.Poprostu nie umie tego robic.Juz użeram sie ze skaczącym podhalanem i pretensjami od ludzi.Równiez zaczyna mi brakowac sił.Skacze,tak wysoko,ze az nierealne.Juzak obserwuje ,ale nie umie powtórzyc skoku .Jesli nauczyłby sie skakac to juz po mnie...Dlatego wiosna robie 2 metrowe ogrodzenie betonowe.Co prawda nie podobaja mi sie tego typu płoty,ale ze względu na niskie koszty bede musiała zaakceptowac tą architekture:)Mam nadzieje,ze 2 metrowego ogrodzenia podhalan juz nie przeskoczy.Mam równiez nadzieje,ze skoro do tej pory Złatek nie nauczył sie skakac to juz nie opanuje tej sztuki.czy ktos ma betonowe ogrodzenie i czy to zdaje egzamin??
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 3 z 3
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach