Naszym jużakom zdarzyło się kilkakrotnie samowolne opuszczenie posesji. Teren mamy ogrodzony leśną siatką, wyoka na 2,5 metra, która doskonale spełniała swoją rolę w przypadku wilczarzy, natomiast okazała się zupełnie nieprzydatna przy jużakach. One bez najmniejszego problemu potrafiły wydostać się przez 10 cm oczka, praktycznie z biegu, tak bez przymierzania się. Do tej pory nie rozumiem dlaczego wychodziły, mając cały czas swobodę na kilkuhektarowym terenie ale widocznie postanowiły też objąć opieką przyleglą okolicę. Zdarzyło się , że włóczyły się po okolicznych łąkach i lesie, na szczęście ta łazęga skończyła się dla nich szczęśliwie, wracvały całe i zdrowe. Na nic było nasze nawoływanie i myszkowanie po okolicy, żeby je namierzyć. Psy zapadały się jak kamień w wodę.Dopiero później sprawa się wyjaśniła, one opuszczały posesję tuż przed świtem, robiły obchód i najspokojniej w swiecie wracały na podwórko. Problem zaczynał się w momencie gdy zabawiły zbyt długo i nie zdążyły wrócić zanim my wstaniemy i zorientujemy się w sytuacji. Wtedy potrafiły przeleżeć pół dnia w ukryciu, wyczekując odpowiedniego momentu na powrót. Wiedziały że jak zostaną przyłapane w momencie przechodzenia przez ogrodzenie dostaną manto. cdn.
cd. Doskonale też wiedziały, że jak już wejdą na podwórko nic im nie grozi, nie możemy ich przecież karcić za to co zrobiły jakiś czas po fakcie. Tylko natychmiastowa reakcja przynosi efekt. Jak na razie eskapady się nie powtórzyły.
To znany mi temat. Raz na jakiś czas Feli zdarza się "urwać". Zawsze wraca-czasem za 20 min, czasem za godzinę, ale mam wrażenie, ze to obchód okolicy i mogłabym się założyć że ma stałą trasę, którą się przemieszcza.
Ja zauważyłam, ze to Marushka jest prowodyrem, ona wyciąga inne psy na te spacery poza posesję.Nie zdarzyło się jeszcze żeby Fiodor czy Slavianka oddaliły się samowolnie. Tak więc jest w stadzie czarną owcą, zresztą jest suką alfa, i to ona jest najważniejsza. Podporządkowała sobie nawet wilczarze.
- Wysłany: Czw 21:27, 20 Maj 2010
wiola30
Dołączył: 10 Maj 2010
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: okolice Radomska woj łódzkie
My w to lato robimy nowe ogrodzenie,bo siatka nie zdała egzaminu.Nasz pies nigdy sam nie opuszcza posesji,ale jak tylko ja gdzies wychodze,on od razu przeskakuje 1,60 siatke(która juz wyglada jak po wojnie)Skutkiem tego,nigdzie nie moge wyjsc,a jak juz musze,to biore go ze soba,lub zamykam w domu(niestety nie mamy kojca)Zycie zweryfikowało ,teraz kojec w budowie,kasa odkładana na nowe ogrodzenie (tym razem czesciowo z kamienia)a ja zostałam domatorką
to prawda ogrodzenie musi być solidne, u nas odpukać włóczęgi jak na razie się nie powtórzyły, a to nasze psy zostały chyba domatorami. My też nie mamy dla nich kojca, mamy natomist porządny budynek gospodarczy i psy są tam zamykane jedynie na czas wizyty np.gości. One muszą chodzić wolno bo inaczej nie spełniałyby swojego zadania, na co komu stróż i obrońca jak jest zamknięty.
- Wysłany: Pią 19:45, 21 Maj 2010
wiola30
Dołączył: 10 Maj 2010
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: okolice Radomska woj łódzkie
Ja mam drugie podwórko i tam zamykam jak przychodzi ktos obcy.Jednak mysle o zrobieniu kojca,poniewaz chce zlikwidowac brame która dzieli mi plac na połowe(i tak nie jest imponujących rozmiarów)Oczywiscie do kojca tylko na czas konieczny(odwiedziny nieznajomych)I tak juz mam poniszczone wszystkie drzewka,krzewy,kwiatki,figurki....Nie ma juz czego demolowac,ani czego ratowac:)
Ja tez odgrodzilam czesc podworka,gdzie zamykam psy jak sa u mnie ludzie obcy,tacy ktorzy psow nie bardzo lubia czy nie sa ciekawi blizszych kontaktow.Albo po zarciu,zeby odlezaly posilek i strawily w spokoju.W tej "ich" czesci nawet nie probuje niczego sadzic na nowo...A w furtce glownej jest specjalny zamek a wlasciwie sprytna zasuwka, ktora nie pozwoli,zeby pies otworzyl furtke sam.Bardzo pilnuje zeby sie nie wydostaly,bo u nas sluzba lesna niestety strzela do wloczacych sie psow.Gdy podczas spacerow znikna mi z oczu,przezywam katusze...( na szczescie wracaja dosc szybko.
Nie wiem co począć z moim Cezarem, który jak ma ochotę, zwłaszcza jak w okolicy jest suka z cieczką, to wyskakuje przez wysoki płot (nawet bez specjalnego rozbiegu), nawet drut kolczasty rozciągnięty nad płotem nie stanowi przeszkody, nawet go nie dotyka, tylko po zawieszonej czasem sierści na drucie widać, którędy przeskoczył. Przecież nie może być na łańcuchu! Zresztą szelki przegryzł, albo zdjął sobie (nie wiem jak skoro były takie ciasne), przegryzł stalową linkę nawet. Poza tym nie mam sumienia, bo on strasznie płacze.
Na gorze plotu,na calej jego dlugosci, powinna byc dorobiona czesc ktora jest odchylona w dol,na strone wewnetrzna,pod katem rozwartym.Tego pies nie przeskoczy,bo nie ma o co zaczepic sie lapami.
tak, zdecydowanie powinnaś zabezpieczyć ogrodzenie łańcuch i jużak - o tym zapomnij, trzymanie go w kojcu też nie jest dobrym pomysłem. Ogrodzenie musi być na tyle wysokie żeby pies nie mógł go pokonać jednym skokiem ani się na nie wspiąć. Pochylenie górnej części powinno przynieść przynajmniej tymczasowy efekt, bo jużaki być może i na takie zabezpieczenie z czasem znajdą sposób. Naprawdę nie jest prostym je przechytrzyć bo one w mig rozgryzają w czym rzecz i starają się dopiąć swego. Ale takie właśnie są jużaki, nie sposób się nudzić.
te upały wyraźnie mi szkodzą, zapomniałam na śmierć o podobnym problemie. Nasz dorastający Fiodor w okresie cieczek notorycznie próbował się dostać na wybieg dla suczek westie i grzywacza. Ogrodzenie tam ma jakieś 1,20 m więc pokonywał je praktycznie z marszu. Jeden skok i jest w środku a tam hulaj dusza piekła nie ma. Nie pomagało ani podwyższenie płotu ani zamykane Fiodora na ten czas. Dopiero podłączenie zwykłego elektrycznego pastucha ostudziło jego zapędy raz na zawsze. Jednak najprostsze`metody są najskuteczniejsze, pies nabrał szacunku do ogrodzenia i jego eskapady na ten wybieg nigdy się już nie powtórzyły. Ale jest jeszcze coś ciekawego co zauważyliśmy w postępowaniu jużaka. On za każdym razem najpierw sprawdzał czy prąd jest podłączony i starał się napychać na drut innego psa, sprytna bestia przyznacie.
U nas z uciekaniem jest wielki problem -suki wyłażą z kojca a po chwili pokonują płot (drewniany,ze sztachet)bez szczelin.Łażą jak małpy.Docelowo miały pilnować terenu naszej firmy i tu jest problem-firma jest przy bardzo ruchliwej drodze a ogrodzenie z siatki.Boję się je tam przenieść,bo jestem pewna,że trafią pod samochód.Mąż naciska ,żeby się ich pozbyć,bo są "bez użyteczne"-siedzą w kojcu,przywiązane bo inaczej za chwilę ich nie ma.Ogrodzenie jest nowe i nie ma opcji,że znowu je zmienimy 9i to przy firmie i przy domu.Po rozpatrzeniu za i przeciw zaczynam myśleć,że najlepiej będzie znalezć im nowe domy
A dlaczego małpy uciekają ? Co takiego jest atrakcyjnego poza ogrodzeniem , co je bardziej pociąga niż własne podwórko ? Pytam , bo pomimo niezbyt wysokiego płotu żadne moje psy nigdy nie zwiewały , a nad samodzielne eskapady zawsze przedkładały spacer w moim towarzystwie, nigdy też żaden nie przeskoczył ogrodzenia w sytuacji gdy wychodziłam tylko z jednym - co najwyżej ten który został głośno lamentował.Spróbuj może już poleconej na tym wątku metody z "elektrycznym pastuchem" na pewno jest o wiele skuteczniejsza od elektronicznych cudeniek .Nie wiem w jakim są dokładnie wieku , ale może to cieczka się zbliża i dlatego wieją ?
Na początku nie było problemu,wręcz przeciwnie,brama się otwierała a one wiały.Cieczka odpada,bo obie wysterylizowałam.Cholery nabrały odwagi właśnie po wychodzeniu na spacery-zobaczyły,że za płotem jest niegroznie i można chodzić całkiem przyjemnie.Przedtem bały się samochodów,więc ich spacery nie kręciły.Pastuch- OK.Tylko musiałabym założyć i na kojec i płot a tu jest ryzyko,że sieknie sąsiada lub kogokolwiek idącego ulicą (listonosza ).Chyba że zamontować parę centymetrów od płotu i jak będą za blisko oberwą .Już myślałam ciężarki do tyłka zamocować,żeby przełazić nie dały rady ,bo rottka nie przełazi-za ciężki ma tyłek.Obecnie siedzą w kojcu i dodatkowo są uwiązane.Kojec mogę zadaszyć,ale co z tego kiedy po wypuszczeniu przelazą przez płot.One miały pilnować a nie włóczyć się po osiedlu.Biała jest dużo spokojniejsza a próbowała ugryzć kobietę pod sklepem.Jeśli one kogoś pogryzą będę miała masę problemów.Podpowiedzcie mi ,jak rozwiązać sprawę z tym pastuchem,bo czarno to widzę.
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 3
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach